środa, 2 stycznia 2013

Recenzja "Chodząc nędznymi ulicami"

Tytuł: Chodząc nędznymi ulicami
Autorzy: Charlaine Herris, Joe R. Green, Steven Saylor, S.M. Stirling, Carrie Vaughn, Conn Iggulden, Laurie R. King, Glen Cook, Melinga M. Snodgreass, M.L.N. Hanover, Lisa Tuttle, Diana Gabaldon, John Maddox Roberts, Patricia Briggs, Bradley Denton oraz redaktorzy Gorge R.R. Martin i Gardner Dozois
Tytuł oryginału: Down These Strange Streets
Tłumacz: Marta Dziurosz
Wydawnictwo: Rebis, Poznań 2012
Ilość stron: 687
Zabawna antologia opowiadań ze światów urban fantasy, gdzie znakomici redaktorzy zebrali teksty bestsellerowych pisarzy New York Timesa.

   Czy masz ochotę zagłębić się w mroczne zaułki, zajrzeć w oczy potworom, usłyszeć tajemnice i zobaczyć to, czego wcale nie powinieneś widzieć? Jasne, wiem, że tak. Musiałam tylko zapytać o zgodę…
Jeśli chcesz odbyć podróż do niejednego, a 16-stu niebezpiecznych miejsc, zapraszam do lektury „Chodząc nędznymi ulicami”.
    Książkę rozpoczyna wstęp zatytułowany „Bękart”, który wprowadza czytelnika w klimat, bardzo sprawnie przedstawiając genezę (pod)gatunku Urban fantasy. Jeśli ktokolwiek miał jakieś wątpliwości, szybko zostaną rozwiane.
Wszystkie utwory łączą dwie wspólne cechy: wątek nadprzyrodzony oraz postać prywatnego detektywa. Choć nie wszyscy, to większość z autorów zdecydowała się jednak na „paranormalnych” bohaterów, co mnie bardzo ucieszyło. Natomiast nawet wtedy, gdy postaci okazywały się zwykłymi ludźmi, opowiadaniom nie brakowało tajemniczości ani zagadkowości.
    Każdy znajdzie tu coś dla siebie – zarówno fan powieści kryminalnej, horroru, fantasy, a nawet romansu. Na spotkanie wybiegają nam wampiry, wilkołaki, demony, czarownice, zombie, przedwieczni… do wyboru do koloru.
Muszę tę pozycję szczerze pochwalić za to, że w zasadzie nie ma słabych punktów. Niemal wszystkie opowiadania czytałam z wielką przyjemnością i nie zdarzyło mi się pomyśleć „co to ma być do licha?” Czy liczyć kartek do końca któregoś z utworów.
Na szczególne wyróżnienie według mnie zasługują „Błotny diabeł” Laurie R. Kin, który mnie poruszył oraz „W czerwieni i perłach” Patricii Briggs, wybrany przeze mnie za odwagę i zwrot akcji.
W tym pierwszym, mamy do czynienia ze sztucznie wyhodowaną rasą Salamanów, której członkowie znikają w tajemniczych okolicznościach. Nasz detektyw oczywiście musi odnaleźć jednego z nich, przez co dokonuje mrożącego krew w żyłach odkrycia… Drugie, opowiada o wilkołaku, któremu ktoś usiłuje zamordować ukochanego… i to w dość nietypowy sposób. Z pozoru niepołączone ze sobą elementy, w końcu składają się w logiczną całość.
Jedynym opowiadaniem, które mnie rozczarowało, było pierwsze – „Śmierć z ręki Dalii” Charlaine Harris. Jak dla mnie – niedopracowane, ani „zagadka” ani motyw i wykonanie morderstwa mnie nie przekonały. Wszystko było takie…infantylne, a pomysł wtórny. Potem jednak jest już tylko lepiej.
Do języka absolutnie nie mogę się doczepić, ale nie spodziewałam się niczego innego, po takich nazwiskach. Muszę przyznać, że bardzo podobał mi się humor zawarty w utworach, szczególnie w „Strzeż się węża” Johna Maddox Roberts’a.
   Pomimo tego, że przeważnie wolę czytać powieści, aniżeli zbiory opowiadań, pozycję tę mogę polecić z czystym sercem. Poza walorami literackimi, książka ma też inne plusy – na przykład bardzo porządne wydanie. Twarda oprawa w dodatkowej papierowej okładce oraz gładkie, grube kartki. Druk jest czytelny, nie za duży i nie za mały (nie męczy oczu przy czytaniu), nie ma śladu rozmazanych czy nie do końca odbitych liter (co czasem się w książkach zdarza i strasznie mnie irytuje, gdy z tego powodu nie mogę doczytać zdania do końca – a jest co czytać, bo dzieło ma aż 687 stron). Dodatkowo, przed każdym z opowiadań, redaktorzy umieścili krótką notkę o dorobku literackim danego autora, z którą każdy chętny może się zapoznać. Ja sama świetnie się przy niej bawiłam.
Uważam, że jest to idealna pozycja na prezent dla miłośnika gatunku. Z obserwacji własnej wiem, że na półce prezentuje się naprawdę nieźle. ;)

7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Upadli.pl oraz wydawnictwu Rebis.

12 komentarzy:

  1. Oczywiście, muszę od Ciebie kiedyś pożyczyć;) Tylko jeszcze nie wiem, kiedy, bo jak wiesz, półka "do przeczytania" jest u mnie przepełniona;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę jak najbardziej mam w planach, ale muszę ją jakoś nabyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się całkiem ciekawie ;) Sama nie jestem fanką zbiorów opowiadań, aczkolwiek myślę, że na to chętnie się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna recenzja i bardzo zachęcająca. Z pewnością kiedyś sięgnę po książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam ja w planach i nadal mam, ale juz dalszych... dlaczego ? przeraziła mnie objętość lektury, jak zobaczyłam ją na półce w sklepie, gdyż teraz nie wiem kiedy znalazłabym dla niej czas. Niemniej kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ładna recenzja! A wobec samej książki mam mieszane uczucia: z jednej strony odrzuca mnie postać detektywa, hasło 'zabawna' i twarda oprawa (nie lubię). Z drugiej zaintrygowała mnie ta historia wilkołaka ;) Pewnie jak kiedyś wpadnie w ręce to przeczytam, bo uwielbiam zbiory opowiadań. Ale jakoś szczególnie polował na nią nie mam chęci ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś sięgnę ;D

    Zapraszam do siebie http://ksiazkowy-kacik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Widziałam ją wczoraj w Empiku, ale miałam tylko pieniądze na moją małą przesyłkę...
    Wydaje się ciekawe, postaram się kiedyś przeczytać.
    Ciekawa recenzja.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam urban fantasy i opowiadania, bardzo chętnie zapoznam się z tą książką :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moje klimaty, a po Twojej opinii jestem pewna, że książka zrobi na mnie pozytywne wrażenie

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię opowiadania, a jeszcze bardziej urban fantasy, tak więc ta antologia to idealna dla mnie lektura :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Może być ciekawie ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń