Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Amber. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Amber. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 9 października 2012

Księga wszytskich dusz. Tajemnica - Deborah Harkness



Tytuł: Księga wszystkich dusz. Tajemnica
Tytuł oryginału: A Discovery of Witches
Autor: Deborah Harkness
Tłumaczenie:  Jan Jackowicz
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 446

„Księga wszystkich dusz. Tajemnica” opowiada o dalszych losach poznanej już w pierwszej części serii, czarownicy Diany. O ile „Księga wszystkich dusz. Czarownica” podobała mi się bardzo, o tyle na „Tajemnicy” zawiodłam się okrutnie. Dlaczego? Już wyjaśniam.

UWAGA SPOILER!
Przepraszam, ale nie sposób napisać o denerwujących mnie sprawach, bez wypisania ich po kolei, a tym samym zdradzenia sporej części fabuły. A więc, drogi Czytelniku, jeśli nie chcesz poznać treści książki, czym prędzej odwróć wzrok.

   Po wyjeździe Matthew, Diana rozpętuje nieświadomie czarodziejski potop, od którego ratować ją musi… Yseabeu. Tak, wampirzyca, o której nie można było powiedzieć, że pała sympatią do Diany, odtąd musi się nią zaopiekować. W trakcie trwania dalszej akcji, Diana zaczyna traktować ją niemal jak przyjaciółkę! Mathe, służąca Yseabeu, szpikuje ją za to dziwnymi ziołowymi herbatkami.
   Kiedy Matthew powraca, Diana całuje go… i przez ten spontaniczny gest, nieświadomie staje się jego żoną.
   Pewnego dnia, gdy nad ranem Diana wychodzi do ogrodu – porywa ją inna czarownica imieniem Satu. Potem torturuje w ruinach jakiegoś starego zamku, próbując z niej wydobyć sekret jej magii (którego nasza bohaterka nie zna). Moim zdaniem, autorka nie wykorzystała potencjału tych scen, które można było naprawdę pięknie opisać. Jedyna scena jaka podobała mi się w całej powieści, to ta, gdy nasza wiedźma wrzucona do oubliette (czyli czegoś w rodzaju lochu) widzi ducha swojej matki. Kobieta opowiada jej bajkę z dzieciństwa, w której ukryta jest prawda na temat tego, dlaczego nie może używać swojej mocy tak, jak inne czarownice. Oczywiście w końcu zostaje uratowana, a potem, razem z wampirem wracają do jej domu.
   Gdy zaczęłam czytać dialog, w którym Diana obawia się czy syn Matthew będzie chciał ją uznać jako matkę, a jej ukochany zauważa, że powinna się chyba bać tego, że jej dom odwiedzą wampiry, myślałam, że trzasnę książką o ścianę i nigdy już do niej nie zajrzę. Przed spełnieniem tego zamiaru powstrzymał mnie tylko fakt, że czarownica i wampir to moje ulubione postacie literackie (choć nie wiem, czy wyszło mi to na dobre). Czy tylko mnie to przypomina scenę z Bellą i Edwardem?!
   Diana oczywiście dalej ma trudności z korzystania ze swojej mocy. Gdy Matthew zabiera ją na trening do lasu, atakuje ich wampirzyca (znany motyw?), która naddatek obdarzona jest miedzianymi puklami. Czyż taki potężny wampir nie jest w stanie obronić swojej ukochanej? Okazuje się, że nie. To Diana musi obronić jego, dzięki swojej mocy, która cudownie objawia się w krytycznej chwili. A potem jeszcze napoić zranionego wampira własną krwią, jednocześnie zawierając pakt z boginiami, by pomogły jej ożywić umierającego kochanka.
Osłabiona Diana potrzebuje szwów, transfuzji i w ogóle całego leczenia, którym zajmują się oczywiście podwładni Matthew.
   Podczas badania kilku wyrwanych stron z manuskryptu Ashmole 782, okazuje się, że Matthew i Diana to jakaś magiczna para, która ponoć jest zdolna do spłodzenia potomstwa. Tak, zgadza się, wampiry nie mogą mieć dzieci. Jednak jak wykazują badania DNA Diany, jest ona hybrydą, która jeszcze jako płód w brzuchu swojej matki, wchłonęła w siebie brata, razem z jego mocą (do dla tego ma być taka potężna). Co ma piernik do wiatraka – nie wiem. Tu jednak wychodzi na jaw, że ziółka, które serwowała czarownicy Matrhe to nic innego, jak tylko… dawne środki antykoncepcyjne, które miały sprzyjać poronieniu (nie, nie, nie żeby Diana była zła na Marthe, że wciskała w nią takie cuda nic nie mówiąc o ich działaniu…).
Matthew nie jest już ani groźny, ani tajemniczy. Jest przyjazny, kochany jak cieplutkie kluchy, na każde zawołanie swojej czarownicy, ciągle ją całuje, chce ciągle przy niej być, ciągle ją chronić. Angażuje w to nawet całą swoją armię wampirów…
    Szczerze mówiąc, cała ta część wydaje mi się strasznie udziwnioną zrzynką „Zmierzchu”. Autorka ze swojego poziomu zjechała straszliwie, aż boli. Pogorszył się też język, pojawiło się mnóstwo powtórzeń. Postacie są płaskie i schematyczne, miłość taak wielka jak w każdym paranormalu między parą nastolatków (którymi Diana i Matthew już przecież nie są!). Pomimo całej swojej sympatii do wampirów i czarownic, nie zdołałam książki doczytać do końca. Być może kiedyś do niej wrócę. Jeśli będę miała okazję przeczytać trzeci tom serii, zrobię to tylko z ciekawości – czy pani Harkness poprawi się i powróci do poziomu pierwszej części, czy pozostanie przy obecnym? Tego nie wiem, ale zamierzam się przekonać.
Jakieś plusy? Hm… Zdecydowanie moim ulubionym bohaterem tej powieści był… dom Diany! Bardzo ciekawa postać.  Sama chciałabym w takim mieszkać. Jest nawiedzany przez duchy zmarłych członków rodziny, ma coś na kształt własnej świadomości, rzuca przedmiotami, a gdy spodziewa się gości, pojawiają się nowe pokoje.
Tyle ode mnie.

3/10

niedziela, 23 września 2012

Nieświeta magia - Stacia Kane



Tytuł: Nieświęta magia
Tytuł oryginału: Unholy Magic
Autor: Stacia Kane
Przekład: Agnieszka Jagodzińska
Ilość stron: 365
Wydawnictwo: Amber
Tom serii: II

Wraz z Chess Puntam, czarownicą na usługach Kościoła, ponowie wkraczamy do Dolnej Dzielnicy, pełnej narkomanów, wszelkich wyrzutków i… śmiertelnie niebezpiecznych duchów.
   Główna bohaterka powieści, zmuszona jest przyjąć kolejne zlecenie – tym razem ma zbadać, czy zgłoszenie w domu słynnego aktora jest prawdziwe, czy też nie. Sprawa nie jest prosta. Czy w domu naprawdę zagościł duch, czy to tylko bardzo realistycznie sfingowane nawiedzenie? Co ma z tym wspólnego przyjaciel i producent filmów gwiazdora? W dodatku silna ochrona willi i bujne życie erotyczne jej właścicieli, utrudnia przeprowadzenie tajnej części śledztwa.
   Biedna Chess nie może zaznać spokoju. O pomoc prosi ją także Terrible – ktoś w Dolnej Dzielnicy morduje dziwki. Podejrzenia również tu padają na duchy. Okazuje się jednak, że to w cale nie jest takie oczywiste. Trupy są pozbawione oczu, a na ich ciałach widnieją wycięte magiczne symbole… symbole, których czarownica jeszcze nigdy nie widziała. Takie, o których nie uczą na Kościelnych magicznych szkoleniach… Mało tego, zabójca grasuje na granicy terytorium dwóch gangów – tego należącego do Bumpa i drugiego, którego właścicielem jest Slobag. Słowem – dwaj wrogowie. Bump nie może się dowiedzieć, co łączy ją z Lexem… Mamy też bardzo interesującą ewolucję postaci Terrible’a, związanej między innymi z jego przeszłością.
   W momencie, kiedy Chess zabranie narkotyków, czytelnik dostaje niemal naturalistyczny opis uczuć narkomana na głodzie. Kto wtedy przyjdzie jej z pomocą…? W tej części pojawia się wątek… miłosny. Tak, zgadza się, miłosny (nie mylić z jakimkolwiek romantyzmem), chociaż bohaterce trudno będzie zrozumieć swoje uczucia, przez to sprawy skomplikują się jeszcze bardziej. Na szczęście bohaterka nadal jest sobą, autorka nie powiela schematycznych wzorców naiwnych kobietek obecnych często w powieściach około młodzieżowych. Ale, trzeba też przyznać, że nie jest to typowa książka dla młodzieży, o czym wspominałam już w recenzji poprzedniej części serii. Czarownica jest dorosła i odbiorcą może być zarówno starsza młodzież jak i osoba pełnoletnia. Tym bardziej, że książka zawiera mniej lub bardziej rozbudowane sceny erotyczne.
   Pani Kane naprawdę dobrze się spisała. Znów dostajemy świetną książkę z wartką akcją, okraszoną wiarygodnymi opisami brudnej, niebezpiecznej dzielnicy, podejrzanych typów . Zagadka stanowiąca trzon powieści długo nie pozostaje rozwikłana, a o tym, jak rozwiąże się cała sytuacja dowiadujemy się na ostatnich kartkach książki, więc czytelnik od ostatnich chwil trzymany jest w niepewności. Autorka cały czas męczy i dręczy swoją bohaterkę, nie dając jej nawet chwili wytchnienia. Wszystko komplikuje mroczna magia, towarzysząca każdemu z popełnionych morderstw.
Dodatkowe fragmenty ksiąg, kodeksów czy broszur Kościoła, znajdujące się nad każdym rozdziałem, dodają historii autentyczności.
Ci, którym podobał się pierwszy tom serii o Chess na pewno będą zadowoleni.

7/10

środa, 29 sierpnia 2012

Nieświęte duchy - Stacia Kane


Autor: Stacia Kane
Tytuł oryginalny: Unholy Ghosts
Wydawnictwo: Amber
Przekład: Anna Cichowicz
Ilość stron: 356

Stacia Kane zadebiutowała jako autorka urban fantasy powieścią z łowczynią demonów Megan Chase. ” – czytamy na okładce – „Książka została uznana przez największą amerykańską sieć księgarską Barnes and Noble za jeden z najlepszych paranormalnych tytułów 2008. Powieścią Nieświęte duchy pisarka rozpoczyna swoją najnowszą serię.”

„Świat się zmienił.
Zmarli powstali, by nawiedzać żywych.
Tylko potężny Kościół Prawdy może ochronić ludzi przed duchami…”

Główną bohaterką książki jest niejaka Chess Puntan, jak głosi opis na okładce, „czarownica na usługach Kościoła”. Ale! Stójcie, tak, mnie też to o mało nie zniechęciło. Nasza bohaterka wcale jednak nie pracuje dla księży, co to, to nie. Chess żyje w świecie, w którym obalono wszystkie religie za sprawą tragedii, która wydarzyła się przed wielu laty - duchy wydostały się z Wiecznego Miasta i zabiły całą masę ludzi. Nie umiała ich w tedy obronić żadna wiara, więc po tym incydencie magia stała się Faktem, Fakty Prawdą. Powstali też Demaskatorzy, tacy jak Chess którzy zajmowali się odsyłaniem nielicznych, pojawiających się w ludzkich domach zjaw oraz demaskowaniem oszustw na tymże podłożu.

Życie naszej bohaterki nigdy nie było łatwe (tułała się po różnorakich rodzinach zastępczych, w których stanowczo nie wiodło jej się dobrze, dopóki nie trafiła do Kościoła), a i teraz również los da jej nieźle popalić. Czarownica, jak się okazuje, ma spory dług u narkotykowego dilera, który może spłacić poprzez wybadanie terenu lotniska i odesłanie z niego ewentualnych duchów. Od tego momentu akcja coraz bardziej nabiera tępa. Zjawy, zamachy na jej zdrowie, życie (zarówno pod względem  fizycznym jak i za sprawą podłożonych zaklęć), a nawet duszę (wszystko przez amulet…) stają się porządkiem dziennym. Chess zaczynają też łączyć dziwne stosunki z Terriblem, mężczyzną przydzielonym jej przez  dilera dla ochrony (a także kontroli). Jakby tego było mało, w jej życiu pojawia się inny, seksowny, diler, który grozi jej śmiercią, w razie udanego oczyszczenia lotniska. Żeby zamieszać jeszcze bardziej – demaskatorka musi też uciekać przed inną organizacją magiczną, która chce jej głowy, oraz wyswobodzić swoją , i nie tylko swoją, duszę z łap wstrętnego, potężnego ducha hybrydowego.

Nie liczcie na romantyczne wątki miłosne. Nie znajdziecie tu nic takiego. Będzie za to dużo akcji i może szczypta pikanterii. Wielu mężczyzn pojawi się w życiu Chess, a każdy bardziej podejrzany. Sama do końca nie domyślałam się, kto był sprawcą całego zła, polecam dla tych, którzy fabułę i wartką akcję cenią sobie bardziej aniżeli pełne uczuć wywody młodocianych bohaterek.

Co do okładki, tym razem nie mam większych zastrzeżeń. Jak na Amber, nie jest tak źle.
Książka znów dla trochę starszych czytelników – wystarczy, jeśli powiem, że Chess ma tatuaż w miejscu, którego raczej nie pokazuje się na co dzień?
Powieść nie jest zła, można się pokusić, gdy ma się już dość  wampirów/aniołów/wilkołaków, ale lubi się paranormalne klimaty. Polecam!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Darujcie, że recenzja taka krótka, ale czytałam tą książkę już jakiś czas temu. Niedawno sięgnęłam po drugi tom tej serii, i postanowiłam dodać reckę pierwszej, nim przyjdzie czas na drugą. 
   Co poza tym? W sobotę wybieram się na 18 mojej koleżanki. Prezent (obie części) już kupiłam, zapakowałam i leżą grzecznie, czekając na sobotnią imprezę. W książki do szkoły (jedyne, jakich nie cierpię) też się zaopatrzyłam. I kalendarzyk szkolny z "Monster High". xD Stara jestem, a dziecko ze mnie wyłazi... No nic. Zamówiłam też torby z Rockmetalshop dla siebie i koleżanki i teraz czekam na paczkę. Zapłaciłyśmy tyle, że przesyłka priorytetowa wyszła gratis. xD
No i...

NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ "NEVERMORE. CIENIE"!!!!!!!!!!!!!!!!!

Przepraszam, ale dzisiaj przeczytałam na blogu Jaguara, że będzie to trylogia i bardzo mnie to ucieszyło. Mówcie sobie co chcecie, Varen jest cudny. Niech już określą termin! "Jesień" to zdecydowanie zbyt ogólne określenie. Obiło mi się gdzieś o oczy, że miała być we wrześniu, ale nie słyszałam nic więcej. A wrzesień już przecież za pasem... Moja osłoda roku szkolnego. W tym roku matura. Matko Boska, już widzę, ile czasu będziemy siedzieć w klasie od polskiego... (profil humanistyczny). I ile historii! Popiszę na niej opowiadanie... xD
Wiem, wiem, dzisiejsza notka jest nieco chaotyczna i bardzo za to przepraszam. Poprawię się. Jednak tak czy siak, Wasze komentarze będą bardzo mile widziane. :)

P.S. Kupiłam sobie śliczne, czarne buty na meeega wysokim koturnie! :D