niedziela, 10 sierpnia 2014

La Belle i ...dziad.

W zasadzie nie miałam zamiaru pisać tej recenzji. Miało być pięć zdań wtrącenia na blog innej osoby. No i tak jakoś wyszło...



Piękna i Bestia
La Belle & la bête (2014)

Bajkę Disney'a oczywiście wszyscy znamy. Sama uznaję ją za jedną z moich ulubionych, więc gdy zaproponowano mi obejrzenie jednej z ekranizacji na jej podstawie, przystałam na to z ochotą.

Co ma w sobie ten film? *dłuższa chwila ciszy*
Ładne obrazki.

Nie, serio. Ładnie ogrody, sukienki, zamek. Ładna aktorka. (Aktora pominę wymownym milczeniem, zupełnie nie pasuje do tej roli). Jakieś tam efekty specjalne. Całkiem urocze piesełki. Magiczne światełka.
I to by chyba było na tyle...

Hejting - start.

Bo bardziej bezpodstawnego wątku romantycznego już dawno nie widziałam.
Nie jedną bajkę w życiu oglądałam i naprawdę rozumiem, że przeważnie te miłostki są bezsensowne. Ale przeważnie mają jakiś swój urok. Albo (nagłą) przemianę wewnętrzną bohatera, bo przecież w głębi serca tak naprawdę jest dobry, albo zauroczenie bo dobrał się piękniś z pięknisią... No a tu mamy starego, wrednego capa, co nie umie dotrzymać nawet jednej obietnicy. Bo tak. To oczywiście doprowadza do tragedii –  jakże by inaczej (było się żony słuchać, to nie!). Koleś nie ma w sobie ani jednej cechy, którą bym polubiła. Zero. Null. Nic.
Chyba go próbowali kreować na tajemniczego, ale nie wyszło.

                                                        (tak, to on)


Bella w tej wersji też poświęca się za ojca, ale w nieco innych okolicznościach. W ogóle większość okoliczności jest tu inna (nasza bohaterka jest córką zubożałego handlarza, ma rodzeństwo, te sprawy). I nie ma magicznej róży. ZABRALI RÓŻĘ! Naprawdę.
Ach, tak, wracam do tematu. Dziewczątko jest oczywiście jest piękne, dobre, nieegoistyczne i tak dalej, można się rozpływać. Naturalnie, pod koniec filmu zakocha się w „bestii” (nikomu tym chyba nie poczyniłam tym spoileru, prawda?), ale do teraz nie wiem dlaczego. Nie mam pojęcia. Naśniła sobie wspomnień o jego żonie, i chyba dlatego, chociaż nauczona doświadczeniem, moim zdaniem powinna raczej wiać. Ale co ja tam wiem. 

 

Wszystkie postaci są przewidywalne. Historia płytka. Tylko strona wizualna ratuje cały film.

Powiedzmy... 4/10. Naprawdę za te obrazki.