wtorek, 27 sierpnia 2013

Nowe życie, nowe mieszkanie, nowa szkoła

Mam wrażenie, jakby mijające wakacje były tunelem między dzieciństwem, a dorosłością. Stoję na linii granicznej i boję się ją przekroczyć. 

Skończyłam liceum, zdałam maturę, udało mi się dostać na studia - choć na drugi kierunek, a nie na pierwszy. Mieszkanie już wynajęte - stoi i czeka na 3 nowe lokatorki. Od października będę żyła we Wrocławiu. Niby do domu rodzinnego niedaleko, ale jednak to już nie jest to samo. W ostatnią niedzielę zaczęłam nową pracę na zlecenie, w kiosku z fast-foodami na stadionie. Mam nadzieję, ze szybko znajdę coś innego.
Nagle zalety blakną, a wady nabierają ostrych rys.
To strach.

~~~

W dniu premiery, wybrałam się z koleżanką na modne i opisane na blogach już chyba z każdej strony "Miasto kości" (swoje trzy grosze dodaję dopiero dzisiaj wyłącznie z powodu wrodzonego lenistwa). Książkę czytałam dawno, wtedy, kiedy jeszcze była nowością i może dla tego film... podobał mi się. Pamiętam, że kiedy podano wyniki castingów, byłam niezadowolona z wyboru aktora, który miał się wcielać w postać Jace'a, a jednak zobaczenie go na ekranie było miłym zaskoczeniem. Nie przeczę i kłócić się nie będę, po prostu trafia w mój gust - koleś miał wyraziste kości policzkowe, dłuższe włosy i przez cały film latał w mhrocznych ciuszkach. To mi wystarcza ;)
Nie przeczę też że, film miewał głupawe momenty, które, jak sądzę, w cale śmieszne być nie miały, ale dla mnie nie stanowi to zbyt wielkiej wady - ostatecznie trochę śmiechu nikomu nie szkodzi.
Kilka wątków zostało dość mocno skróconych w porównaniu do powieści, ale nie spodziewałam się jej totalnego odwzorowania i to mi wyszło na dobre. Podobały mi się natomiast bardzo efekty, jak np. przepiękny ogród w Instytucie <3 (czy też sama jego potężna budowla).
Polecam, polecam. Trzech liter może i nie urwie, ale zabawa całkiem niezła! :)

Czy ktoś z Was wybiera się może 31 sierpnia na LiteraTURĘ I ? :)

A w październiku... koncerty! Zamieszam się wybrać, będąc już we Wrocławiu na Closterkeller, Desdemonę, Moonspell, Strachy na Lachy...
W listopadzie "Teturn to the Batcave" i może koncert Nickelback'a (w Warszawie)? Cóż... Jak to powiedziała moja koleżanka: "można głodować, ale na (piwo i) koncert zawsze musi być!" ;) Po tegorocznym Castle Party (tak, tak, w końcu udało mi się pojechać! :D najcudowniejsze przeżycie na świecie;> ) mam wielką ochotę na wszelkie klimatyczne imprezy ;)